Mandale odnoszą się do różnych sfer życia. Symbolika i energia w nich zawarta przekazują obraz odnoszący się do konkretnych zdarzeń. Ta mandala przypomina mi o różnych zakrętach i trudnych przejściach w czasie, gdy nastąpił tak zwany zwrot w moim życiu. Czymże jest "zwrot"? Dla mnie były to myśli i uświadamianie sobie, że w moim życiu coś jest nie tak. Że ja nie czuję się ze sobą dobrze. Początkowo były to małe sugestie czy symptomy, jednak gdy wciąż nie słuchałam własnego serca, zdarzenia także przybierały na sile. Zdarzenia, które próbowały mnie zawrócić na moją własną ścieżkę. Droga powrotu bywała kręta i zawiła...bywała trudna. Zbaczałam z niej z tysiące jak nie miliony razy. Za każdym razem, gdy mówiłam "tak" choć tak naprawdę myślałam "nie". Baaaaardzo długo, naprawdę bardzo długo uważałam, że inni mają rację, że aby być szczęśliwym trzeba wziąć z kogoś przykład, bo on jest szczęśliwy. A skoro temu komuś się udaje to zapatrzona jak w obrazek słuchałam i chciałam przejąć jej zasady życiowe, bym w końcu mogła być spełniona. Ale w końcu życie samo pokazało mi jak słuchać i że nie mogę się wciskać w działania innych. Mogę je łączyć, próbować, analizować, ale w efekcie końcowym zawsze mam stwarzać i dopasować własne. Mam je poczuć w sobie. Tak...musiałam nauczyć się odczuwać, nadal się uczę. To właśnie to odczuwanie jest moim drogowskazem.
Mandala jest przesłaniem Jest moją kreacją tworzoną z poziomu duszy i serca Jest odpowiedzią Jest wolnoscią Jest moja pasją Jest moja prawdą
21 sty 2018
Mandala "Droga powrotu do siebie"
Mandale odnoszą się do różnych sfer życia. Symbolika i energia w nich zawarta przekazują obraz odnoszący się do konkretnych zdarzeń. Ta mandala przypomina mi o różnych zakrętach i trudnych przejściach w czasie, gdy nastąpił tak zwany zwrot w moim życiu. Czymże jest "zwrot"? Dla mnie były to myśli i uświadamianie sobie, że w moim życiu coś jest nie tak. Że ja nie czuję się ze sobą dobrze. Początkowo były to małe sugestie czy symptomy, jednak gdy wciąż nie słuchałam własnego serca, zdarzenia także przybierały na sile. Zdarzenia, które próbowały mnie zawrócić na moją własną ścieżkę. Droga powrotu bywała kręta i zawiła...bywała trudna. Zbaczałam z niej z tysiące jak nie miliony razy. Za każdym razem, gdy mówiłam "tak" choć tak naprawdę myślałam "nie". Baaaaardzo długo, naprawdę bardzo długo uważałam, że inni mają rację, że aby być szczęśliwym trzeba wziąć z kogoś przykład, bo on jest szczęśliwy. A skoro temu komuś się udaje to zapatrzona jak w obrazek słuchałam i chciałam przejąć jej zasady życiowe, bym w końcu mogła być spełniona. Ale w końcu życie samo pokazało mi jak słuchać i że nie mogę się wciskać w działania innych. Mogę je łączyć, próbować, analizować, ale w efekcie końcowym zawsze mam stwarzać i dopasować własne. Mam je poczuć w sobie. Tak...musiałam nauczyć się odczuwać, nadal się uczę. To właśnie to odczuwanie jest moim drogowskazem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz